Maria Malewicz  O MNIE   WIERSZE   OBRAZY   RYSUNKI
mareth84@gmail.com

 

 

 

   

Serpentyna

Kilka ruchów spiralą
Potem ostre szarpnięcie w górę. Otwarte!
Zapraszam do tych samych błędów
Podróż będzie długa i wyboista
Świecący uśmiech przyjemności
zasiedzi się z początku na twarzy
Co za siła!
Otumaniony trans pomachał z ostatniego wagonu
Starzy znajomi pomniejszają się zza brudnej szyby
Coraz bardziej i bardziej...
Taki tu gwar i śmiech bez źródła
Nawet przewrócony rytm nie może się dobić
Oszukany ścisk dłoni i tak wytrzyma wszystko
Zgniecie, wyryje, dosięgnie, poda, co zapragniesz
Tylko nie próbuj rozchylić jej palców
Pożegnamy się gwałtownym hamowaniem
Lustro nie przyjmie do wiadomości tłumaczeń organizmu
Wyrzutu pozostałości bagaży w oczach

(jesień 2007)
 



...

Turbulencje rozszarpały się w konwulsjach
Dobrze znana pustka nie uznaje konkurencji
Wyczyściłam znowu pudełko z klejnotami
Śmieci broniły się zdziwieniem
Nie wierzyły, że nadejdzie czas, pozbyć się...
Z rzadka jakiś chciałby się jeszcze wślizgnąć
Czy nie wiecie, że pustka nie uznaje konkurencji?
Ich naiwne poczucie niewzruszalnej wartości
Nie wezmą mnie na litość
Za późno. Nie mam już sił dla prawdy
Ta walka jest jak złodziej
a ja nigdy nie wykupuję ubezpieczenia
Może...
Gdyby ta wielka, czarna perła o pięknym obliczu
nie była tak niespokojnie drążąca
Gdyby zdołała się ugiąć trochę ze swym dziwnym wyrazem
Gdyby tylko odrzuciła ten idealny zamysł
Gdyby nie widziała i zamknęła usta
Gdyby siedziała w pudełku jak przystało
Gdyby...
Niedoszły skarbie! Wiem, straciłabyś swój blask
Mogłaś wierzyć we wszystko
a wybrałaś ścieżkę w górach zamiast autostrady
Pobądź zatem wolna razem ze swoimi w kontenerze
Nie wpatruj się z tak zawziętym przekonaniem
Nie okażę ci serca, przecież rozłożyła się tu pustka
Zamykam oczy... Nie patrzę na ciebie
Perełko! Śpisz?

(jesień 2007)




Fear and Wonder

Z wysokiej półki uśmiechnęła się do mnie cytryna
Jeszcze trzęsą mi się ręce,
gdy sobie przypomnę jak się patrzyła
Tak bezczelnie zakradła się w obecność
Udaje, że niemiarowy stukot nic nie znaczy
Przesypie jałowość pustyni i rozbroi serducho
Tak powiedziała... Brednie
Mam władzę nad tobą a twa cena wcale nie kusi
W moim koszyku nie ma nic
Ani słońca ani deszczu
Tylko wiatr szarpie we wszystkie strony
Jego siła wymiecie wszelkie okruszyny
Nie czekam na nic
Słodyczą można się zadławić,
kiedy w rozkoszy przestajesz liczyć kalorie
Podobno zawsze działa,
tylko często znacznie mniej skutecznie
Nie czekam na żadne słowa, gesty
One wrastają głęboko
a potem wyrywa się je z korzeniem
Nie jesteś ani światłością ani przyjemnością,
by przebić obojętną izolację
Jak mogę chcieć ciebie?
Nie potrafię się nawet odezwać do jasności!
Nie mogę się rzucić za odchodzącym głosem!
A ty jesteś jak skrzypce,
których melodia splata radość i smutek
i coś zabawnego jest w twym smaku
Myślisz, że to na początek wystarczy?

(zima 2008)

 




Skołatanie upragnienia

Zamilcz myśli wstrętne –
rześkość świetlistego poranka zakryta
Zamilcz chaosie rozproszenia –
po burzy ukojenie zdławione
Zamilcz ciszo załgana
Przedzierasz szumowiny tak dalekie
oczami przyszytymi na plecach
Twe objęcia dodały mi skrzydeł nielotu
Rozwiązane oczy, ręce, usta i nogi
tkwią poza klatką bez tchnienia
Silne napełnienie świadomości spojrzenia
zawędrowało smakować zdrewniałe wnętrze
Zamilcz!
Twa obecność rozjusza śpiącego
Spokojna błogość bez rozkoszy ziejącego wulkanu
bieg bez kroku, radość bez uśmiechu
Przylgnęłam, tak bliskie choć nigdy nieznane
twe pożądane istnienie wzbudza gniew
Olśnienie bez sztuki patrzenia
krzepa bez wiary w siłę
kondycja bez sztuki chodzenia
pożegnanie bez wyjścia naprzeciw
Nigdy nawet nie pomyślałam o twym bycie
Wreszcie jesteś jak powinieneś od wieków
Zamilcz! Zamilcz! Zamilcz przeklęty!
Wywracasz wszystko do góry dnem kręcąc się w kółko!


(wiosna 2008)

 


 


projekt: Wiesław Matysik www.matysik.siedlec.com
foto: Dorota Kolesińska
©
Siedlec  2009